Nocleg tej nocy mielismy w Blois w hotelu "Ibis budget".Za noc 50 euro od lebka,czyli w tym regionie taniocha.Pokoj przypominal troche wnetrze kuszetki w pociagu.Wszystko bylo male i funkcjonalne.Jedyne co nie funkcjonowalo to roleta.Swiatla z latarni swiecily prosto w oczy.Ale wymyslilam patent i udalo sie okno zaslonic.W miescie zjedlismy pyszna pizze i poszlismy na krotki wieczorny spacer.Troche nad Loare,na stare miasto i kolo zamku.Mimo,iz targalismy ze soba sprzet, chyba nastapilo zmeczenie materialu.Nie zrobilismy ani jednego zdjecia:-)Za to aparaty poszly w ruch od samego rana.Dzien wstal sloneczny,,a nastepny nasz cel byl tuz po drugiej strobnie rzeki.
Chaumont sur loire
Pokazny zamek na wzgorzu,u jego stop malownicze miasteczko i leniwa Loara...Przejechalismy dlugi most (pluje sobie w brode ,ze nie podeszlam i nie cyknelam fotki z niego) i znalezlismy parking
nad sama rzeka.Jej nurt spokojny,rozlany ,nie ograniczony reka ludzka, tworzyl naturalna ostoje dla ryb i wodnego ptactwa.Przy brzegu cumowaly tradycyjne dla tego regionu
lodzie.
Z parkingu tylko pare krokow do miasteczka...
Dotarlismy do podnozy wzgorza,gdzie znajdowala sie zamkowa brama i kasa.I tam nalezalo sie zdecydowac, co chcemy zwiedzac.Czy ogrody z wystawa ogrodnicza,czy tez wnetrze zamku.Latwo sie domyslec co wybralam:-)
Podazajac drozka w gore, widoki byly coraz piekniejsze...
W koncu zamek ukazal nam sie w swej calej krasie...
Obok zamku,jak i w calym parku rosly stare drzewa.Cedry zachwycaly swym ksztaltem.Najnizsze konary plozyly sie po ziemi,a szyszki wielkosci jaj "siedzialy" wsrod igliwia.
Na ostatnim zdjeciu widac wejscie do krolewskich stajni.Bilet do nich byl w komplecie razem ze zwiedzaniem zamku.Ja oczywiscie wybralam ogrody,choc i konie chetnie bym obejzala:-).Ruszylismy wiec w kierunku wystawy.Po drodze rabatki w lawendowym kolorze.I domek ogrodnika obrosniety rozami.
A oto i pierwszy obiekt ....
W innych pomieszczeniach gospodarczych byly podobne zaskakujace instalacje.Np taka w starej stajni.Sciany pokryte sreberkami,ktore pod wplywem powietrza z wentylatora poruszaly
sie.
Wystawa fotografii jakos mnie nie rzucila na kolana...
Podobala mi sie stara oslarnia zamieniona na biblioteke,ale chyba nie byla elementem wystawy.
Bylam coraz bardziej zalamana...Nie tego oczekiwalam.Na dodatek Luby sie gdzies zawieruszyl.Zwiedzilam samotnie niewielka oranzerie,rzucilam okien na kosze kwiatow...
...i ze lzami w oczach wyznalam Lubemu,(ktory sie wlasnie znalazl),ze chyba wtopilismy.Nie tego oczekiwalam.Trzeba bylo kupic bilet na zwiedzanie zamku,bo tu nie ma nic ciekawego...Luby poglaskal po glowce, wzial za reke jak dziecko i ukryta wsrod krzewow alejka,przez urokliwy mostek zaprowadzil mnie na teren wlasciwej wystawy.I wsiaklam.
Od teraz bedzie dlugo i z detalami :-)
Oto znaki przy wejsciu w zielony zakatek...
...a w srodku,w klatkach niebezpieczne,zarloczne rosliny!
Pomysl bardzo mi sie podobal.Juz ciekawa bylam, co bedzie dalej.
Wystawa byla urzadzona tak,ze w calym ogrodzie byly wydzielone zakatki, odgrodzone od innych zywoplotem z krzewow ,babmusa albo innych roslin,wiec nie widac bylo co sie za nim kryje.Musialo sie przejsc labiryntem sciezek i po kolei odwiedzac kazdego z wystawcow.Niektore "ogrodki " takie sobie, wiec nie bede Wam zawracac nimi glowy.Pokaze te bardziej interesujace.
Oto Arka,a wniej rosliny ktore przemierzyly kontynenty....
Zywy obraz...
Wystawa trwa od kwietnia do pazdziernika.Zapewne o kazdej porze obraz wyglada interesujaco...
Tu jak trafilam,to sobie Luby na laweczce przysiadl wiedzac,ze troche mi zejdzie.I tak wszystkiego nie sfotografowalam,ale wrzucam to,co zrobilam.
Prosze Panstwa, oto "Ogrod 101 pelargonii":
Czarna kolekcja.Wg mnie takiese:-) Ale pokazuje jako ciekawostke:-)
Nastepna tabliczka wskazywala kierunek do doliny mgiel...Poszlismy zaciekawieni.
Dolina faktycznie byla,a w dolinie drewniane mostki i sciezki.I przyjemny ,orzezwiajacy chlodek.I promienie slonca grajace z cieniami w berka...
Mgiel nie bylo...
Juz mielismy wychodzic na gore ,kiedy nagle z ulozonych gdzies miedzy roslinami rurek zaczela sie wydobywac mgla.W polaczeniu ze sloncem, tworzyla niebywale zjawisko,ktorego niestety nie sposob
oddac na zdjeciach...:-(
I pomyslec,ze i sciezki ,mostki i strumyczek wybudowano tylko na czas wystawy...
Kazdej ekspozycji towarzyszyl jakis motyw przewodni.Ta nosila tytul "A table".Te wiszace na gorze tez sa do jedzenia?
Czy mozna cos tak banalnego jak koniczyna, przedstawic w niebanalny sposob?Jak widac mozna.Autorka tej koniczynowej ekspozycji zgromadzila wiele jej roznoronych odmian ,a w wiszycych ramkach umiescila czterolistne koniczynki.Tyle tego,ze chyba przez cale zycie zbierala.Ale efekt robi wrazenie:-)
Czesto zagladalismy w nastepny zakatek nie patrzac na tabliczke z opisem...No i teraz nie wiem,czego dotyczyla ta ekspozycja:-)
Nastepna o nasionach.Podobala mi sie idea z wielkimi sitami...
Za kaktusami nie przepadam,wiec dostaly tylko jedna fotke:-)
"Fleur bleue".Pojedyncze kwiaty byly piekne,ale calosc nie powalala...
A tu ozyly moje szkolne wspomnienia.Ekspozycja dotyczyla pozyskiwania barwnikow z roslin i farbowania przedzy.W szkole bylam na tkactwie artystycznym i tez farbowalismy przedze w wielkich
garach.Tyle,ze uzywalismy juz gotowych barwnikow z torebek:-)A potem tkalismy recznie kilimy,gobeliny dywany...
Mchy i porosty...Autor zadal sobie trud i zgromadzil tez odpowiednie podloze pod nie.
Specjalnie na potrzeby wystawy postawiono taka oto szklarnie.W niej odpowiednia temperatura i wilgotnosc (czyli sauna) i staw z roslinami Wktorii Krolewskiej. W trakcie kwitnienia wnętrze kwiatu
jest o kilka stopni Celsjusza cieplejsze niż otoczenie i wydziela silną woń. Zwabione i zamknięte w kwiecie nad ranem owady (chrząszcze) uwalniane są popołudniu już obsypane pyłkiem.Te niebieskie
kwiaty to chyba inny rodzaj lilii,ale Wiktoria akurat nie kwitla-jej kwiaty sa rozowe.
Byl tez staw z papirusami i "rybkami".
I kolejne miejsce,gdzie "wsiaklam".Zobaczcie na mine Lubego,ktory mysli: "to sie chyba nigdy nie skonczy..."Na szczescie nic nie mowi:-)
Przed nami bylo jeszcze wiele fajnych miejsc do zobaczenia,ale ze wpis sie zrobil przydlugi, napisze o nich nastepnym razem.A juz calkiem na koniec misz-masz kwiatow i landszawcikow z parku
w Chaumont.
C.D.N.
Write a comment
zanikowa Gosia (Monday, 31 August 2015 14:07)
Bajeczne te zamki i ogrody! Żywy obraz-super pomysł. A jeszcze bardziej super jest to,że każde nasze okno,widok z tarasu jest tym samym. Dolina mgieł natychmiast skojarzyła się mi z Twoim obrazem-miałaś chyba Ewuś wizję!