Na poczatku lipca zawitala do nas czesc mojej rodzinki w skladzie: Tato czyli dziadek , moja corcia Misia i coreczka Misi-Maya. Pogoda byla piekna i upalna- idelna wrecz ,by sie wybrac w Alpy. Sarke zostawilismy wiec pod opieka dzieci, a my dziadki wybralismy sie w gory.
Tato koniecznie chcial zobaczyc Pyramidenkogel-wieze widokowa nad Wörthersee.Pierwszy etap wycieczki prowadzil wiec w kierunku Klagenfurt.Oczywiscie w dniu wyjazdu musiala sie pogoda zepsuc, przyszly chmury i zrobilo sie zimno.Ale ,ze juz wszystko bylo zaklepane nie bylo odwrotu:-)
Wieza widokowa Pyramidenkogel powstala w latach 1966-68,
na miejscu drewnianiej 27 metrowej pierwszej wiezy. Nowa, betonowa z trzema widokowymi tarasami miala wysokosc 54 metry. W roku 2008 podjeto decyzje o zmodernizowaniu jej wygladu i podwyzszeniu
do 100 metrow.Konstrukcja przypomina śrubę wykonaną ze skręconej elipsy.
Słupki wykonane są z drewna, zabudowe elipsy wykonano ze stali.W srodku biegnie rura-zjezdzalnia dla doroslych i starszych dzieci o dlugosci 120 m.Zjazd trwa 30 sekund.Mozna rowniez
zjechac na dol na linie na zewnatrz wiezy.My wyjechalismym na gore winda i zeszlismy w dol azurowymi schodami.
Na szczycie znajduja sie tarasy widokowe,a ponad nimi antena telewizyjna.Widok na Wörther See i Alpy zapieral dech w piersiach.Zal, ze pogoda nie dopisala...
W dol schodzilismy powolutku-tato musial cala konstrukcje dokladnie obejzec. Inna sprawa,ze lek wysokosci troche spinal nam posladki:-)
Tato zadowolony-moglismy ruszyc w dalsza droge. Wracajac zboczylismy, zeby obejzec wybudowny nad urwiskiem kosciolek w Sankt Margarethen.Obok byly opuszczone chalupy i jakas stara baszta...
Odwiedzilismy rowniez lezace opodal Maria Wörth.
A potem juz prosto w gory.Czasem po drodze nie bylo gdzie stanac,to cykalam zdjecia przez okno w samochodzie.
Pozny obiad zjedlismy w Mallnitz-urokliwym miasteczku na koncu swiata.Prawie doslownie.Polozone w alpejskiej dolinie, do ktorej prowadzi tylko jedna droga.Dalej juz tylko gory i...przekopany pod Alpami tunel kolejowy.W Mallnitz samochody wjezdzaja na lawety i koleja kierowcy pokonuja skrot do Bad Gastein.My nie potrzebowalismy jechac tak daleko.
Na nocleg zatrzymalismy sie w gospodarstwie agroturystycznym "Kräuterpension Rosenkranz" w Rangersdorf.Poranek powital nas promykami slonca przedzierajacymi sie przez chmury. Po krolewskim
sniadaniu-swiezych buleczkach, masle, serkach , wedlinach i innych wyrobach z gospodarstwa przygotowanych przez pania Rosenkanz ,moglismy ruszac w dalsza droge.
Po drodze przystanelismy przed pieknym wodospadem , pozniej w Heligenblut nad ktorym wznosi sie najwyzszy szczyt austriackich Alp-Grossglockner (3.798 m).Niestety schowal sie w chmurach:-(
Tu zaczyna sie chyba najpiekniejsza i najwyzej polozona droga w Austrii-Grossglockner Hochalpenstrasse.
Wybudowana w latach 1930 - 1935 droga mierzy 47,8 km dlugosci, biegnie srednio na wys 2500 mnpm, otwarta jest tylko w miesiacach letnich.Od listopada do maja lezy tam tyle sniegu,ze droga jest nieprzejezdna.W maju usuwa sie kilkumetrowe zaspy specjalnymi odsniezarkami.
Oto kilka zdjec pozyczonych z netu,w tym jedno archiwalnie ukazujace jak odsniezano zanim w ruch poszly niebieskie odsniezarki.
Ale wrocmy do naszej wycieczki.Pogoda sie poprawila ,slonko swiecilo coraz czesciej i zachecalo do postoi po drodze.Czasem stawalismy tylko na cykniecie zdjecia...
..a czasem na dluzszy spacerek.
Tato nie pierwszej juz mlodosci i nie najlepszego zdrowia, pomykal ze swoimi kijkami jak raczy jelen- takie okolicznosci przyrody wszystkim dodaja skrzydel.
W tym miejscu rowniez urzadzilismy sesje swistakom.Byly tak zajete klotnia, ze nie zwracaly uwagi na fotografow.
Nastepnym punktem programu byl Lodowiec Pasterze i gorujacy nad nim Grossglockner.
Lodowiec, a raczej to, co jeszcze z niego zostalo w dolinie robi niesamowite wrazenie.Niestety najwyzszy szczyt At nadal schowany byl w chmurach
Tutaj rozstalismy sie na troche.Tato zostal w sklepie z pamiatkami, a my poszlismy sie blizej przyjzec lodowcowi.Kiedys jego brzegi siegaly duzo wyzej-widac dokladnie wyzlobienia w
skalach.Z kazdym rokiem lodu jest mniej i dzis trzeba zejsc kawal drogi w dol, zeby do niego dojsc. Pierwsza czesc pokonalismy kolejka.A potem juz na piechote.
Doszlismy do krawedzi lodowca przykrytego zwirem i kamieniami, i postanowilismy zawrocic.Do samego lodu byl jeszcze kawal drogi,a obiecalismy tacie,ze za dwie godzinki bedziemy z powrotem.Zeby nam tam nie zamarzl:-)Obiektywem tele zrobilismy kilka ujec, na ktorych widac ludzi na lodzie.To daje pojecie o jego wielkosci.
Z powrotem sie szlo jakby ciezej:-),ale wyciagalismy nogi, bo przed nami nowe atrakcje.Jeszcze pamiatkowe zdjecie i w droge.
Kilka widoczkow
Hochtor -tunel na wys 2504 mnpm. Juz byl wczesniej na zdjeciu-zasypany sniegiem:-)
Po drugiej stronie tunelu.Chmury pedzone wiatrem gnaly nisko nad ziemia co chwile zaslaniajac widoki.
Grupa Czechow zaparkowala swoje maszyny w sniegu (przypominam -mamy 14 lipca:-)
Fuscher Törl na wys.2.428m.Chmury pedzily z wiatrem jak szalone.Tato ustawil sie do zdjecia ,a za nim mleko...
Pare sekund pozniej ukazal sie taki widok:
I jeszcze kilka fotek z tego miejsca.
I na koniec najwyzej polozone miejsce,do ktorego mozna dojechac samochodem- Edelweißspitze 2.571m.Ostatni odcinek drogi nie zostal pokryty asfaltem. Zostawiono go takim, jak polozyli go
budowniczowie w 1935 roku-pokryty kostka brukowa. Mozna sobie wyobrazic ogrom pracy przy drodze, ktora cala zostala wykonana z kostki, a pozniej pokryto ja asfaltem.
Tu zostalismy dluzej i zrobilismy film poklatkowych. 14 sekund tutaj 300 zdjec:-)
Link do Grossglockner Hochalpenstrasse TUTAJ
I mapka z wycieczki.
I to tyle z tej wyprawy...
Trzymaj sie Tato-jeszcze tam z Toba wrocimy!
Write a comment
Anna Duda (Friday, 13 November 2015 02:06)
Ja też chcę w Alpy, na taką wycieczkę!!!
Świetne zdjęcia i cała reszta, a tacie gratuluję fajnego canona-mam taki sam, hi hi
zanikowa gosia (Friday, 13 November 2015 14:15)
Przepiękne zdjęcia i miejsca. Z tego,co widzę- dla mnie niedostępne,więc wielkie dzięki Ewuś za ich pokazanie. Wieża imponująca-pomimo ogromnego lęku wysokości- aż mi się zamarzyło, by z jej szczytu spojrzeć własnymi oczyma na te cudne widoki. A Ciebie nie korciło, by zjechać z niej na linie?
Uściski dla Pana Taty- miło Was zobaczyć razem, uśmiechniętych!
Alina (Friday, 22 January 2016 10:00)
NIESAMOWITE!!!! Jejku jak tam PIĘKNIE!