Na ten wyjazd cieszylam sie juz od dawna. Na poczatku wrzesnia odbywalo sie w Krakowie Europejskie Sympozjum Akwarelistow. Byla to swietna okazja, by spotkac sie z ludzmi poznanymi w Lublinie, nawiazac nowe znajomosci, spedzic czas z Sinusem oraz zwiedzic te piekne miasto i okolice. Nie przypuszczalam jednak, ze bedzie to tak trudne do zrealizowania w praktyce :-) Ale po kolei.
Z Graz wyjechalismy 2.09 w deszczu, ktory towarzyszyl nam przez cala prawie droge. W gorach na granicy z Polska deszcz przeszedl w ulewe. I kiedy w okolicach Wadowic wyszlo w koncu slonce, postanowilismy sie zatrzymac i papieskimi kremowkami uswiecic Elmarowe urodziny. Oczywiscie kazda cukiernia reklamowala kremowki jako wlasnie TE. Wybralismy wiec pierwsza lepsza. Kremowki byly bossskie! Pozniej poszlismy na rynek i pod kosciol, a na koncu w sklepie z dwocjonaliami kupilismy pamiatke z Wadowic- otwieracz do piwa z Papiezem. Zaluje, ze nie bylo kieliszkow do wodki...
W Krakowie czekal na nas przytulny apartament na Golebiej. Moge z czystym sumieniem polecic Apartamenty Roman-pokoje fajne, czyste i rzut beretem od rynku :https://www.apartmentsroman.pl/
Z okna widzialam okna mieszkania, gdzie zakwaterowane byly moje kolezanki i po ganku mozna bylo do nich przejsc, co tez chetnie czynilam :-)
Zaraz wieczorkiem spotkalismy sie z Oskiem (dostalam pyszne czekoladki) i polazilismy po starowce, a potem posiedzielismy na piwku. Lubie te miasto....
Nastepnego dnia raniutko poszlam odebrac identyfikator i plan zajec na sympozjum.
A pozniej pojechalismy do Wieliczki. Od ostatniej mojej wizyty
w Kopalni Soli bardzo wiele sie tam zmienilo. Widac ze turystyka kwitnie. Ogromny parking, obok teznie, hotel, restauracje i park. Sam budynek nadal niepozorny i tak samo, jak kiedys trzeba bylo zejsc 380 schodami
64 metry w dol szybu.
I pozniej juz zwiedzanie. Warto samemu zobaczyc. Dostal nam sie super przewodnik z sarkastycznym poczuciem humoru. Z przyjemnoscia chlonelo sie przekazywane przez niego wiadomosci.
Weszlismy do kopalni w poludnie, wyszlismy o....17:00
Ostatni odcinek jest do zwiedzania bez przewodnika-znajduje sie tam male centrum handlowe i restauracja, a na koncu kino 5D.W komorze rozstawione jest 20 interaktywnych stanowisk.Jesli ktos zainteresowny, moze poczytac tutaj: https://www.rmf24.pl/nauka/news-pierwsze-na-swiecie-podziemne-kino-5d-w-kopalni-wieliczka,nId,1408330
Pod wieczor spotkanie z Osem. Zabral nas do kamieniolomu Liban, gdzie kiedys znajdowal sie niemiecki oboz pracy. Tam rowniez wykonywano zdjęcia do scen obozowych filmu Lista Schindlera Stevena Spielberga.
Pozniej wdrapalismy sie na kopiec Kraka z zamiarem sfotografowania miasta o zachodzie slonca. Niestety chmury zaciagnely niebo i zachodu nie bylo. Zrobilismy wiec zdjecie w " druga strone". To tez Krakow, tyle ze w kierunku Nowej Huty.
A pozniej poszlismy na pyszne zapiekanki -oczywiscie na Kazimierzu i na piwko do Alchemii..
Nastepnego dnia o poranku pognalam na demo Adama Papke. Jak ten czlowiek maluje! Te jego chmury i krajobrazy! Na demo wszystko wydawalo sie takie proste. Probowalam potem w domu, ale nijak nie wychodzilo... :-) Spotkalam sie tez ze starymi znajomymi :-) Na pierwszym zdjeciu Aga ze swoja praca,na drugim Beata, potem czlowiek -orkiestra Milosz i na nastepnym ja -zauroczona stoje przy pracy Michala Jasiewicza. Ten to dopiero maluje!! Ale demo nie mial :-(
Poznalam tez osobe, o ktorej marzylam, zeby poznac. Ale sobie zupelnie inaczej sobie wyobrazalam.Raczej jak jakiegos niedostepnego bufona z zadartym nosem :-) Jakzesz sie milo zaskoczylam.Ten przesymaptyczny Pan z ktorym uparlam sobie zrobic zdjecie, to sam szef firmy Roman Szmal Art. Geniusz, ktory wyprodukowal moje ulubione farby. Dlugo szukalam tych takich dla mnie- malowalam Windsorami, lubilam Senneliery ale On polaczyl wszystko w jednym-jakosc Windsora, intesywnosc Qorow i konsystencje Sennelierow. Polubilam najpierw farby, a potem i szefa. Dusza czlowiek. Zreszta jadac z Nim i dziewczynami nastepnego dnia do sklepiku (Krolowej Jadwigi 34 :-) wybrac farby, zdarzyla sie nam taka sytuacja: Stoimi na czerwonym.Przed nami troche miejsca, bo po prawej zepsuty samochod, to pan Roman nie podjezdza, zeby nie zagradzac dla tych co by chcieli odbic w prawo. Z samochodziku przed nami wysiada kobieta. Zamyka samochod na kluczyk i idzie do nas. Dziwnie to wyglada...
I mowi do pana Romana: "Nie ma pan swiatel!". Wraca do samochodu i odjezdza. No, mialysmy lzy w oczach...Takie drobne rzeczy, a przywracaja wiare w ludzi. A moze On takich przyciaga? :-)
Po poludniu poszlismy z Elmarem na spacer po starym miescie. Szkoda,ze pogoda na zdjecia byla nijaka. Obiecalismy sobie jak zwykle jeszcze tu wrocic.
A pozniej spotkanie z Osem na Wawelu, gdzie od razu sie zgubilism. My zwiedzalismy katedre na parterze, a Os pietro nizej :-)
Na koniec Elmar musial sprobowac krakowskiego obwarzanka. Smakowal calkiem, calkiem :-)
Pozniej sie rozdzielilismy i chlopaki poszly swoja droga, ja swoja... Elmar w koncu, w nocy wyladowal na Rynku i jako, ze padalo zrobil cudne mokre zdjecia.
Ja w tym czasie spotkalam sie w knajpce z moja grupa znajomych i poznalam nowych akwarelistow.
Bylo gwarno i wesolo :-)
Z knajpki impreza przeniosla sie do genialnego apartamentu , gdzie mieszkaly dziewczyny. A wczesniej podobno sam Van Gogh... Ania wyciagnela naleweczki domowej roboty i zrobilo sie jeszcze bardziej gwarno i wesolo :-)
Poranek dnia nastepnego byl ciezki. Oj bardzo ciezki. Na pewno grzyby z pizzy mi siadly na zoladku :-)
Jednak trzeba bylo wstac, bo niedlugo zaczynalo sie demo Krzysztofa Ludwina.
Bylam ciekawa i jak mistrz maluje, i jak sobie poradzi z samopoczuciem po naleweczkach Ani :-)
Namalowal jak zwykle swietnie. Nie do podrobienia wrecz! Jak widac ilosc wypitego alkoholu nie ma wplywu na sztuke. No, moze leciutkie zmeczenie malowalo sie na twarzy Mistrza...
Pietro nizej odbywaly sie warsztaty z akwarelista, ktorego bardzo podziwiam i bardzo zaluje, ze nie udalo mi sie na nie dostac. Ale i tak sala byla przepelniona i duszna, bo wiele osob doszlo "na lewo".
Oto Michal Suffczynski- mistrz realizmu w akwareli. Przed nim praca na dlugo jeszcze nie skonczona :-)
A po zajeciach pan Roman zabral nas do swojego sklepiku. Jak ten czlowiek jezdzi! Jestem zachwycona :-) Wszyscy przezylismy :-)
A w sklepiku, to jak w przedszkolu-dostalysmy farbki,pedzelki, papier i kubeczek na wode i pan mial z nami troche spokoju. Polecam sklepik nie tylko akwarelistom. Cuda tam sa! (Pamietacie...Krolowej Jadwigi 34 :-) )
Po poludniu zaliczylismy finisaz wystawy akwareli Stowarzyszenia Akwarelistow Polskich. Tam w koncu poznalam na zywo Krysie Lubanski :-)
Wieczorem nie zdazylismy na zachod slonca, wiec zostaly nocne fotki. Wybralismy sie na Podgorze, gdzie stoi interesujacy kosciol.
A pozniej obfotografowalismy Kladke Bernatke :-)
Nastepnego dnia kolejne demo -tym razem Minh Dam pokazywal jak malowac latarnie morska
i wzburzone morze. Te prace malowalam wczesniej sama w domu. Alez mi krwi napsula. Stale nie wychodzilo! Dopiero Minha wskazowki rozjasnily mi nieco pojecie, jak powinnam to czynic.
Do pokazu przygrywal Milosz na skrzypcach i Tiger na gitarze :-)
Po poludniu dziewczyny poszly malowac do miasta. Troche zal mi bylo, ale mialam inne plany juz :-)
W miedzyczasie do Krakowa dojechala moja Fejsbukowa kolezanka - fotografka Gosia. Z nia i z chlopakami wybralismy sie do Ojcowskiego Parku Narodowego.
Pierwszy punkt programu: zamek w Pieskowej Skale.
Zamek piekny i odnowiony, furore robil jednak malenki bezdomny kotek, ktory lasil sie do wszystkich.
Chetnie bym go zabrala, ale nie bardzo bylo jak... :-( Mam nadzieje, ze w koncu sie ktos zlitowal i kotek znalazl dom.
Podeszlismy pod Maczuge Herkulesa...
I podjechalismy do zamku w Ojcowie, gdzie spotkal nas zawod. Zamek byl w remoncie, a ogladac mozna bylo tylko baszte. W sumie niewiele...Troche sytuacje podratowal pan bileter, ktory opowiedzial nam ciekawa historie zamku. Nasze zwiedzanie zaczelo i skonczylo sie na bramie :-)
I na tym tez miala sie zakonczyc nasza wycieczka, gdyz na wieczor mialam zdazyc do Krakowa na wernisaz. Widzac, smutne miny wspoltowarzyszy pomyslalam: obrazki nie uciekna- zobacze jutro. A i tak zaden moj (jeszcze) na tej wystawie nie wisi :-) .
Pojechalismy wiec dalej Szlakiem Orlich Gniazd.
Nastepny przystanek miejscowosc Rabsztyn i najpierw chata, gdzie urodzil sie przedwojenny konstruktor szybowcow Antoni Kocjan i pozniej juz sam zamek. Budowla poddawana rewitalizacji jakos uroda i klimatem nie zachwycila. Troche taka sztuczna sie wydawala. Moze z czasem zruinieje :-) Zachwycaly natomiast chmury. Iscie Papkowe :-)
Ostatnim przystankiem byl Ogrodzieniec. Zanim jednak poszlismy na zamek, skierowalismy swe kroki do Stodoly, by zjesc calkiem przyzwoity, tradycyjny polski obiad i napic sie piwka z lokalnych browarow.
Fajnie sie siedzialo i milo plynal czas. I znow o maly wlos, a spoznilibysmy sie na zachod slonca. Slonko bylo juz calkiem nisko, kiedy biegiem wdrapywalismy sie na skalki. Gdyby nie to, ze to byl juz ostatni moment, w zyciu nie ryzykowalabym wlazenia tam. Zwlaszcza ,ze pozniej Oskar znalazl inna droge przez las, naokolo. I tamtedy wracalismy juz po ciemku :-) Emocji bylo sporo, ale w koncu sie udalo zrobic pierwszy zachod slonca w Polsce, w tym roku :-)
Wrocilismy do Krakowa dosyc pozno, ale tym razem nie bylo wieczornej imprezki, gdyz na rano mielismy bardzo ambitne plany....
Ale o tym w nastepnym odcinku :-)
Write a comment
zanikowagosia (Wednesday, 26 September 2018 23:11)
Elmar z papieżem i w galowym stroju górnika- rewelka. Może za rok odwiedzicie kopalnię Guido i zaliczycie szychtę? Dzięki za podpowiedzi fajnych miejsc- myślę, że wiosną ruszymy Waszym szlakiem. O kieliszkach pamiętam. :)
Ania (Thursday, 27 September 2018 07:46)
Oj się działo... działo się... :)
Gosia (Saturday, 29 September 2018 16:54)
Wspaniałe wycieczki i świetnie spędzony czas z ludźmi, pomimo, że pierwszy raz spotkanymi to czyni te wycieczki niezapomnianymi. I mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie. Eve, Elmar i Oskar pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję raz jeszcze!!!
Eve czekam na ciąg dalszy!!!!! I weź się za pisanie ksiązek!!!!
Kasia (Monday, 01 October 2018)
Eve... rewelacyjna relacja! :)
Aga (Monday, 01 October 2018 20:14)
Już tęsknię. Musimy koniecznie powtórzyć �